Artykuły dotyczące medalika



Drodzy Czciciele Niepokalanej!

Wśród pozostałych po św. Maksymilianie Marii Kolbem pamiątek - relikwii najdroższą jest dla nas Cudowny Medalik, jaki nosił przez całe życie. Nie chciał się z nim rozstawać także w obozie. Hitlerowcy zerwali mu go na Pawiaku, a potem wraz z innymi jego rzeczami, odesłali do Niepokalanowa. O. Kolbe tak mocno związał swoje serce z Cudownym Medalikiem, ponieważ sama Niepokalana go objawiła i przyrzekła, że wszyscy, którzy będą go nosić, dostąpią wielkich łask. Drodzy Przyjaciele. Ze czcią i miłością nośmy zawsze na piersiach medalik Niepokalanej. Po przebudzeniu się i przed zaśnięciem całujmy go nabożnie, a często, przynajmniej raz na dzień, odmawiajmy akt strzelisty. (O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy). Niepokalanej miły jest każdy objaw miłości. Kiedy będziemy przeżywać pokusy Medalik przypomni nam, że jesteśmy oddani nieodwołalnie Niepokalanej. "Kogo diabeł chce uwieść, temu, pod jakimkolwiek pozorem, stara się odebrać Cudowny Medalik, to okazuje doświadczenie - pisał św. Maksymilian Kolbe. - Nie dajmy się oszukać szatanowi" Ceńmy sobie Cudowny Medalik jako nadzwyczaj skuteczny środek apostolski. Św. Maksymilian nie wahał się dawać wszystkim Medalika, nawet mistrzom masońskim i gestapowcom. Mówił: "Medalik Niepokalanej niech będzie bronią, a raczej kulką, którą każdy rycerz Niepokalanej się posługuje. Choćby kto był najgorszy, jeśli tylko się zgodził się nosić na sobie Cudowny medalik - dać mu go i modlić się za niego, a przy sposobności, dobrym słowem i przykładem, starać się powoli przywieść go do ukochania Niepokalanej całym sercem i uciekania się do Niej we wszystkich trudnościach i pokusach. Kto się szczerze do Niepokalanej zacznie modlić, ten niebawem, a zwłaszcza w Jej święto, da się namówić do spowiedzi. Dużo jest zła na świecie, ale pamiętajmy, że Niepokalana potężniejsza" Nie sposób wymienić tysiączne nawrócenia, które stały się przez Cudowny Medalik. Najbardziej znany jest przypadek nawrócenia się na wiarę katolicką w roku 1842 zatwardziałego Żyda Alfonsa Ratisbonne'a ale i dziś Niepokalana dokonuje wielu nawróceń przez swój medalik. Starajmy się więc o nawrócenie i uświęcenie wszystkich pod Jej opieką i za Jej pośrednictwem, zwłaszcza przez użycie Cudownego Medalika i codzienne odmawianie aktu strzelistego: " O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi którzy się do Ciebie nie uciekają a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła świętego i poleconymi Tobie", a już wkrótce zaczniemy otrzymywać radosne wiadomości: "Niepokalana znów zwyciężyła..." Im więcej damy z siebie dla Jej sprawy, tym rychlej spełni się zapowiedź św. Katarzyny Laboure: "O jak miło będzie słyszeć : Maryja Królową całego świata".



Artykuł z "Rycerza Niepokalanej"

nr 12/1988

Wspomnienie z kolędy Jest rok 1956, może 1957. Duże miasto. Kończę kolędę w jednym z bloków. Informuje mnie starsza pani: - Proszę księdza, naprzeciwko nas mieszka partyjniak, jest ciężko chory na płuca, ostatnie stadium gruźlicy. Nie wiem czy zechce przyjąć księdza. Jego żona jest w sanatorium. Domem opiekuje się teściowa, dobra katoliczka; z nią są dwie wnuczki, małe dziewczynki... - No, zobaczymy... Jesteśmy na korytarzu. W otwartych drzwiach stoi starsza, sympatyczna niewiasta i uprzejmym gestem zaprasza do wejścia. - Prosimy do nas! Wchodzę do dużego pokoju. Niedaleko od drzwi na łóżku leży wymizerowany młody człowiek. Spogląda na mnie z uwagą i zaraz woła: - Nie będę się spowiadał! Uśmiechnąłem się i mówię: "Pokój temu domowi". Dalszy ciąg kolędy jak zwykle. Na zakończenie rozdaję Cudowne Medaliki. Podchodzę też do chorego. - Może pan przyjmie ode mnie ten medalik na pamiątkę? Chory waha się... - Dziękuję ale nie będę go nosił na piersi... - Może być pod poduszką - mówię polubownie i wkładam medalik pod głowę choremu. Teraz babcia z dziećmi wychodzi do kuchni i rozpoczyna się rozmowa. - Proszę księdza, opuścili mnie wszyscy, zapomnieli o mnie... Już poszły wszystkie oszcędności, ratuje nas tylko tesciowa. Nie ma pieniędzy na węgiel, nie mam środków do zycia. Dzieci trzeba dobrze odżywiać, bo grozi im mój los. Jedna z córeczek ma już zaciemnienia w płucach. Co będzie dalej? - Jestem do głębi poruszony... - Niech pan będzie spokojny. Pomyślimy o tym... - mówię po chwili. Wracam do siebie, ale obraz tej biednej rodziny, widmo śmierci i ból ojca, nieszczęsny stan jego duszy - nie dają mi spokoju. Co robić? co robić? Trzeba ratować, zwłaszcza dzieci,... ale jak?... Naraz przychodzi - jak olśnienie - zbawcza myśl. - Napisz do Wojewódzkiego Komitetu Wykonawczego Partii. Nie namyślam się długo, nie radzę się księdza proboszcza, tylko z miejsca piszę wprost do Partii, ale bez wyrzutów. Przedstawiam stan faktyczny ich członka i jego rodziny. Proponuję wysłanie dzieci do prewentorium. Wysyłam list polecony i czekam. Upłynęły może dwa tygodnie. - Telefon!! - mówią do mnie. - Wzywają księdza. - Czy do Komitetu? - Nie! Do chorego, u którego ksiądz był po kolędzie. Wchodzę do pokoju, a chory gruźlik z miejsca: - Wiem, co ksiądz dla mnie zrobił... Dziewczynki są już w prewentorium, mam węgiel i wszystko, nawet owoce południowe... Chcę księdzu podziękować. Niech mnie ksiądz wyspowiada. Podchodzę zupełnie blisko, siadam na krześle, widzę na piersi chorego na łańcuszku Cudowny Medalik... Zwyciężyłaś, Matko Najświętsza. twoje Niepokalane Serce łamie wszelkie przeszkody, by ratować biedne dzieci... Spowiadam chorego dwa razy. Zaopatrzyłem Sakramentami Świętymi na spotkanie z Chrystusem, którego Serce wszystko chce przebaczyć, a nikogo nie potępić. Kiedy Kazimierz (takie imię miał mój chory) umierał, wyraził swoją ostatnią wolę: - Niech mnie pochowa ten ksiądz, który był u nas na kolędzie... Tak też się stało. Spełniła się jeszcze raz obietnica Niepokalanej, dana w 1830 r. w Paryżu, w kaplicy Sióstr Miłosierdzia przy ulicy du Bac. Powiedziała wówczas do nowicjuszki, dziśczczonej na ołtarzach św. Katarzyny Laboure: "Kto będzie nosił na piersi z ufnością taki medalik, jaki ci pokazałam, ten otrzyma wielkie łaski". Matka Bożą nigdy nie rzuca słów na wiatr. Spełnia zawsze to, co przyrzeka. Nawet wtedy, gdy z bólem Serca zapowiada nieszczęścia i klęski za bunt przeciw Bogu, za brak szacunku dla Jego przykazań, za brak miłości ku Niemu... Przeczysta Dziewico! Ratuj świat, ratuj Polskę, ratuj nas wszystkich; ukryj nas w Swoim Niepokalanym Sercu i przemów za nami do Boga.

Ks. Roman Lisiecki

Post scriptum
Duzo katolików nie wie jeszcze, jak wygląda Cudowny Medalik i jaka jest jego symbolika. Na jednej stronie stoi na kuli ziemskiej Niepokalana i miażdży głowę wężą - szatana. Z dłoni lekko opuszczonych w dół wybiegają promienie, symbol łask spływających na ludzi. Wokół postaci widnieje napis: "O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy" Na drugiej stronie medalika, w środku znajduje się duża litera M (monogram Najśw. Maryi Panny), nad nią - krzyżyk, a u dołu dwa serca: Serce Pana Jezusa i Serce Maryi, przebite mieczem. Całość zamyka wieniec z gwiazd dwunastu Niewiasty apokaliptycznej (por. Ap. 12,1) Projektodawcą tego wzoru jest sama Niepokalana, a nie zakonnica. Symbolika jest bardzo wymowna. Wszelkie łaski potrzebne do zbawienia wysłużył nam Chrystus przez swoją Mękę i Śmierć na Krzyżu. Spodobało sie Bogu, aby wszelkie łaski spływały na ludzkość poprzez Serce i dłonie, przez pośrednictwo Niepokalanej Matki - Dziewicy. W czasach zobojętnienia religijnego oraz wielkiego egoizmu i nienawiści wśród ludzi, te dwa Serca: Syna Bożego i Jego Niepokalanej Matki mają zapalić zlodowaciałe czy skostniałe serca - ogniem miłości, poświęcenia i ofiary. Miłość i Miłosierdzie zwyciężą moce szatańskie i wyrwą ze szponów diabła oszukane, pogrążone w ciemnościach umysły i serca ludzkie. Zbliża się godzina wielkiego triumfu tych Najwspanialszych Serc. A my jesteśmy wezwani do uczestnictwa w tym zwycięstwie, poprzez oddanie się na zawsze Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi, poprzez naszą ofiarę, cierpienia, przez walkę ze wszystkim, co poniża godność ludzką i chrześcijańską, przez codzienny Różaniec i częste odmawianie aktu strzelistego wyrytego na Cudownym Medaliku. Jeszcze słówko. Dlaczego medalik Niepokalanej nosi nazwę "cudowny"? Nie medalik sprawia cuda. Wyprasza je u Boga najświętsza Panienka. Medalik daje tylko okazję czynienia dobrze tym wszystkim, którzy ufają Niepokalanej. Ona widzi swój wizerunek na naszych piersiach i z obfitości swego Serca zlewa strumienie łask na nas i na tych, którym chcemy pomóc, na biedną, tak często sponiewieraną ludzkość. Ociera łzy ludzkie, a jest ich tak wiele i tyle cudów dokonuje, że symbol Jej Miłosierdzia nazwany został przez ludzi - cudownym.


Poniższe artykuły ukazały się 27 listopada 2002 w kolorowym dodatku do gazety "Nasz Dziennik". (Wersja artykułów wg tekstów zamieszczonych na stronach internetowych gazety).



Cudowny Medalik

Pobożni katolicy noszą różne medaliki. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje Medalik Niepokalanego Poczęcia, zwany powszechnie Cudownym Medalikiem. Dlaczego jest on wyjątkowy? Dlaczego cudowny? Został zaprojektowany przez samą Najświętszą Maryję Pannę. Niebo przypisało do niego niezliczone łaski. Miliony ludzi, od Papieży poczynając, a na niewierzących kończąc - złożyło piękne świadectwo jego mocy.

Kiedy otrzymaliśmy Cudowny Medalik? Został on ukazany św. Katarzynie Labouré 27 listopada 1830 r. w Paryżu. Katarzyna ujrzała Matkę Bożą stojącą na kuli ziemskiej. Z wyciągniętych dłoni tryskały promienie światła. Wokół otoczonej owalem figury widniał napis: "O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Najświętsza Maryja Panna powiedziała: "Każ wybić ten medalik. Ci, którzy będą go nosić, otrzymają wielkie łaski".
Kiedy wizja obróciła się wokół osi, oczom wizjonerki ukazał się rewers Medalika, a na nim litera M z krzyżem oraz Najświętsze Serce Jezusa ukoronowane cierniem i Niepokalane Serce Maryi przebite mieczem.
Tylko tyle? Tak, Bóg wybrał ten prosty medalik, by uczynić z niego klucz do skarbnicy łask. A przecież klucz zawsze jest niepozorny. Jest tylko narzędziem. Ten, kto go posiada, wchodzi w nieogarniony świat darów, łask, charyzmatów, jakie Pan zgromadził dla dziedziców niebieskiego królestwa.



Rycerz Niepokalanej

Wielkim orędownikiem Cudownego Medalika był św. Maksymilian Maria Kolbe, założyciel Rycerstwa Niepokalanej.

W 1917 roku przypadały dwie niechlubne rocznice: 400-lecie wystąpienia Marcina Lutra i 200-lecie powstania masonerii. Obie te okazje wykorzystali wrogowie Kościoła dla zamanifestowania swojej nienawiści do religii. Równocześnie w tym samym roku świat katolicki obchodził rocznicę 75-lecia objawienia się Matki Bożej Alfonsowi Ratisbonne.
Ojciec Maksymilian był świadkiem bluźnierczych demonstracji masonerii organizowanych przez burmistrza Rzymu, Żyda Ernesta Nathana. Zarządził on obchody z czarnym sztandarem, na którym był znak Lucyfera depczącego św. Michała Archanioła. Ojciec Maksymilian z bólem patrzył na prowokacyjne pochody, a także na obojętność tłumu gapiów, niereagującego na bluźnierstwa. Ratunku szukał u stóp Chrystusa Eucharystycznego. Pewnego dnia otrzymał na modlitwie natchnienie, aby założył pobożne stowarzyszenie, którego celem będzie uświęcenie własne i nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, a zwłaszcza masonów, przez potężne orędownictwo Niepokalanej.
Tak powstało Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae). Jego członkowie oddają się całkowicie Niepokalanej jako narzędzie w Jej rękach, noszą i rozpowszechniają Cudowny Medalik, zwracają się codziennie do Matki Bożej aktem strzelistym "O Maryjo bez grzechu poczęta...", odmawiają każdego dnia różaniec. Przykładem swojego życia mają promieniować na otoczenie i zdobywać je dla Niepokalanej Hetmanki, a przez Nią dla Najświętszego Serca Jezusowego. Święty Maksymilian rozdawał wszystkim Cudowny Medalik, w tym masonom. Tajemnicą otoczone jest spotkanie założyciela Niepokalanowa z wielkim mistrzem Andrzejem Strugiem, znanym pisarzem. Wiadomo, że ojciec Maksymilian wręczył mu Cudowny Medalik i odebrał obietnicę, że czasem odmówi "Zdrowaś Maryjo". Ze spotkania ojciec Maksymilian wyszedł bardzo radosny. Wierzył, że każdy grzesznik, który przyjmie Cudowny Medalik, zostanie uratowany przez Niepokalaną.
Zrządzeniem Opatrzności wśród niewielu pamiątek pozostałych po św. Maksymilianie najdroższą relikwią jest jego Cudowny Medalik, z którym nie rozstawał się przez całe życie. Miał go także na szyi w chwili aresztowania przez Niemców. Hitlerowcy zerwali ojcu Maksymilianowi medalik na Pawiaku, a potem wraz z innymi rzeczami odesłali do Niepokalanowa.
MR



Mały medalik a tyle w nim treści.
Teologia Cudownego Medalika


W swym objawieniu przy rue du Bac Najświętsza Maryja Panna nie wzywa - jak w wielu innych orędziach - ani do pielgrzymek, ani do zbudowania świątyni. Jej świątynią, w której kręgu mamy pozostawać, jest ten mały Medalik, który czciciele Maryi mają nosić na szyi, bowiem "obfitość łask spadnie na tych, którzy go nosić będą z ufnością".

"Świątynia Cudownego Medalika", która sprawia, że gdziekolwiek się znajdujemy, trwamy w wymiarze sacrum - przy Sercu Maryi i Sercu Jezusa - przekazuje nam również głęboką teologię.
1. Niepokalane Poczęcie
Właściwa nazwa Medalika objawionego przy rue du Bac to Medalik Niepokalanego Poczęcia. Tak też był on nazywany na początku swej już blisko dwuwiekowej historii. Niebawem, na skutek niezliczonych cudów z nim związanych, zaczęto go powszechnie nazywać Cudownym Medalikiem. Ale związek z Niepokalanym Poczęciem pozostał. Zauważmy, że Matka Boża ukazuje tę prawdę na dwadzieścia cztery lata przed ogłoszeniem dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. O tej prawdzie mówi nie tylko przedstawienie Maryi miażdżącej głowę węża (bezpośrednia aluzja do Księgi Rodzaju 3, 15). Dogmat ten jest wprost wyrażony w napisie otaczającym Maryję: "O Maryjo bez grzechu poczęta...".
Matka Najświętsza ukazuje swe Niepokalane Poczęcie jako coś więcej niż powód Jej wiecznej chwały. Cudowny Medalik wzywa nas, byśmy uciekali się do Maryi Niepokalanie Poczętej, bowiem wzywając Ją tym tytułem, otrzymujemy w zamian dar Jej modlitwy. A ponieważ jest Ona "Wszechmocą Błagającą", nasze uciekanie się do Niepokalanej owocuje otrzymaniem od Niej wszelkich łask potrzebnych nam na naszej drodze do świętości.
Jakby dostrzeżenie znaczenia prawdy o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny było znakiem, że nie tylko podziwiamy Jej stan łaski i wolności od grzechu, ale pragniemy tego samego! Wszak św. Paweł mówi, że w Chrystusie Bóg "wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem" (Ef 1, 4). Maryja z Cudownego Medalika staje się dla nas wzorem współpracy z darami łaski. Tym samym wszystko, co otrzymujemy przez Jej pośrednictwo, nie pozostaje w nas bezowocne i przybliża nas do świętości.

2. Wszechpośredniczka
Postać Matki Bożej z Medalika, popularnie nazywana Najświętszą Maryją Panną na kuli ziemskiej, jest ściśle związana z prawdą o wszechpośrednictwie łask. W odróżnieniu od Niepokalanego Poczęcia nie jest to dogmat wiary, ale nauka teologów pozostaje w tej kwestii jednomyślna: wszystkie modlitwy i prośby - niezależnie od tego, do kogo je adresujemy - są przedstawiane Bogu właśnie przez Nią. Podobnie wszystkie łaski - czy te wybłagane przez nas, czy będące darem "nieoczekiwanym" - przychodzą do nas przez Maryję. Naukę tę ilustruje złota kula z pierwszej części objawienia, będąca symbolem całego globu ziemskiego, Francji i każdego z nas. Przede wszystkim jednak mówią o tym promienie wypływające z pierścieni na palcach Matki Bożej, symbolizujące przekazywanie nam darów Bożych. Matka Najświętsza sama tłumaczy znaczenie oślepiających promieni: "Są to symbole łask, które zlewam na tych, którzy o nie proszą".
Może dlatego Cudowny Medalik owocuje niezliczonymi darami Nieba, że uciekamy się z ufnością do Maryi jako Pośredniczki? Nie tylko "pozwalamy" Matce Bożej zesłać nam obfite łaski, ale i sami, przez wzbudzony akt wiary w moc Matki Najświętszej, otwieramy się w pełni na przyjęcie darów, nawet zupełnie nieoczekiwanych.

3. Pełna Łaski
Objawienie Cudownego Medalika, podczas którego Maryja ukazuje się jako niewyczerpane źródło darów Bożych, ukazuje Matkę Najświętszą jako Pełną Łaski. Przypomnijmy, że Pełna Łaski jest nowym imieniem Maryi określającym Jej zadanie w Kościele. Tym imieniem Gabriel przywitał Maryję podczas Zwiastowania, mówiąc: "Zdrowaś Maryjo, Pełna Łaski". Jak Abram stał się Abrahamem, czyli "ojcem wielu narodów", jak Szymon stał się Piotrem, czyli "skałą", na której Chrystus obiecał zbudować swój Kościół, tak Maryja stała się "Kecharitomeną", czyli Pełną Łaski. Bóg, czyniąc Ją Matką Zbawiciela, zlecił Jej nową misję - ma Ona rozdawać ludziom Jego nadobfite dary, które przelewają się przez brzegi Jej Niepokalanego Serca.

4. Współodkupicielka
Na rewersie Medalika znajduje się czytelna aluzja do Maryi jako ściśle zjednoczonej z Jezusem w dziele Odkupienia. Tym samym Cudowny Medalik mówi o kolejnej prawdzie: o Maryi jako Współodkupicielce. Wskazują na to dwa serca, "jedno z koroną cierniową, a drugie przebite mieczem". Są to zjednoczone Serca Jezusa i Maryi. Jednoznaczną interpretację tych symboli nadaje litera M zwieńczona krzyżem. Ten symbol wskazuje na Maryję stojącą u stóp Krzyża Chrystusowego. Wystarczy połączyć ze sobą te dwie grupy symboli, a prawda o udziale Matki Bożej w dziele zbawienia ludzkości staje się oczywista. Sama Maryja uważała, że znaki te są dla nas wystarczająco czytelne, kiedy bowiem spowiednik Katarzyny polecił zapytać wizjonerkę, jakie słowa należy wypisać na rewersie Medalika, otrzymała odpowiedź: "Litera M i dwa serca wyrażają wystarczająco dużo". Te symbole uświadamiają nam, że mamy szczególne prawo przyzywać pomocy i opieki Maryi. Przecież pod Krzyżem Jezus dał nam Ją za Matkę, a nas uczynił Jej dziećmi.

5. Maryja Zwycięska
Na rewersie jest też dwanaście gwiazd. Święta Katarzyna nie wspomina o nich w żadnej ze swych pisemnych relacji. Opisała je swemu spowiednikowi ustnie. To wyraźna aluzja do Maryjnej symboliki z Księgi Apokalipsy, gdzie czytamy o niewieście, na której "głowie wieniec z gwiazd dwunastu" (J 12, 1). Jest to Maryja - Niewiasta rodząca Kościół, Niewiasta prześladowana przez szatana, Niewiasta, której Niepokalane Serce ostatecznie zatriumfuje. Tym samym Cudowny Medalik jest symbolem trwającej walki szatana z Kościołem, symbolem zwycięskim. Każdy, kto nosi Medalik, może być pewien nawet w najtrudniejszych doświadczeniach, że znajduje się po zwycięskiej stronie i że będzie miał udział w triumfie Bożego królestwa.

6. Matka każdego z nas
Objawienie Cudownego Medalika jest dla nas jednoznaczne. Matka Boża zajmuje się nie tylko całą ludzkością i narodami, ale i każdym człowiekiem z osobna. Mówi do Katarzyny: "Ta kula przedstawia cały świat, a szczególnie Francję, oraz każdego człowieka z osobna". Maryja trzyma nas w swych dłoniach, chroni, roztacza opiekę. Jest naszą Matką, a my Jej ukochanymi dziećmi. Cudowny Medalik jest znakiem osobistej więzi między Maryją a tym, kto go nosi. Głęboka i bogata jest teologia zawarta w jednym małym Medaliku. Boża mądrość sprawia, że przekazane tam prawdy nie są akademicką teorią. Mają one wymiar praktyczny: mówią o nas, o naszej relacji do Maryi, wzywają do ufności, budzą nadzieję w trudnościach, pomagają w coraz pełniejszym upodobnianiu się do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej.
Wincenty Łaszewski



Nawrócenie Żydowskiego bankiera


To być może najbardziej dramatyczne nawrócenie od czasów św. Pawła. 20 stycznia 1842 r. bogaty bankier Alfons Ratisbonne, Żyd, który z pogardą odnosił się do wiary katolickiej, nawrócił się w rzymskim kościele św. Andrzeja, gdzie ukazała mu się Matka Boża. Papież Grzegorz XIV ogłosił, że nawrócenie Ratisbonne'a było prawdziwym cudem.

Kim był Alfons Ratisbonne? Wrogiem wszelkiej religii, szczególnie katolicyzmu. Jeszcze na kilka chwil przed ukazaniem się Matki Bożej wypowiadał bluźnierstwa. Sam mówił o sobie: "Żywiłem w sercu nienawiść do księży, świątyń, klasztorów, przede wszystkim zaś do jezuitów. Samo ich wspomnienie doprowadzało mnie do szału". Narzędziem nawrócenia Ratisbonne'a okazał się jego przyjaciel oraz... Cudowny Medalik.

Proroctwo
Było to w 1842 r. Podróżujący po świecie Alfons Ratisbonne znalazł się przejazdem w Rzymie. Tam odwiedził swego przyjaciela, barona de Bussieres, dawniej protestanta, teraz świeżo nawróconego katolika.
Bussieresa cechowała gorliwość neofity. Był przekonany, że Ratisbonne, "ten szlachetny i szczery człowiek, zostanie kiedyś katolikiem, nawet jeśli do tego będzie potrzebny anioł z nieba, aby go oświecić". W swym zapale postanowił otworzyć serce przyjaciela na Bożą łaskę. W jaki sposób? Ponieważ był wielkim czcicielem Matki Najświętszej, Maryjną drogę uznał za najpewniejszą. Wręczył Alfonsowi Medalik Niepokalanego Poczęcia, objawiony Katarzynie Labouré, mówiąc:
"Obiecaj mi, że będziesz nosić ten medalik, na którym jest wizerunek Najświętszej Panienki, medalik, mój drogi, cudowny: Cudowny Medalik. To jeszcze nie wszystko. Co jeszcze? Oto, drogi panie, modlitwa, którą proszę sobie przepisać i odmawiać raz dziennie. Oddaj mi go jutro, bo to mój jedyny egzemplarz". Było to "Memorare" św. Bernarda: "Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka...".
Może dziwić, ale Ratisbonne obiecał uczynić wszystko, o co prosił go przyjaciel. Nazajutrz, kiedy oddawał mu kartkę z napisaną na niej modlitwą i chciał się pożegnać, usłyszał z ust przyjaciela zdecydowane "nie".
- Jak to nie? Muszę wrócić na statek.
- Nie odjedziesz. W poniedziałek jest uroczysta Liturgia pontyfikalna w bazylice. Możesz zobaczyć Papieża.
- Co za znaczenie ma dla mnie Papież! Wyjeżdżam.
- Zostajesz. Nie czas wyjaśniać dziś, dlaczego.
I zaczął zachwalać piękno ceremonii, urok muzyki.
Ratisbonne pozostał w Rzymie.
W przeddzień swego nawrócenia, 19 stycznia, dwaj przyjaciele przechodzili obok Świętych Schodów. Baron zdjął kapelusz i wskazując na Schody, powiedział: "Witajcie Scala Santa, oto człowiek, który pewnego dnia wejdzie po was na kolanach!". Ratisbonne wybuchnął szyderczym śmiechem.
Ale następnego dnia wszystko miało się zmienić. Proroctwo barona okazało się prawdziwe.

Wszystko zrozumiał Kiedy nazajutrz Ratisbonne i Bussieres weszli do kościoła św. Andrzeja, a baron udał się do zakrystii, by załatwić sprawy związane z mającym się odbyć nazajutrz pogrzebem, Alfons czekał na swego towarzysza w pustym kościele. Nagle ujrzał, że świątynia wcale nie jest pusta... Zobaczył Niewiastę jaśniejącą dziwnym światłem, podobną do wizerunku z Cudownego Medalika, który miał na szyi. Nie umiał potem wyrazić słowami Jej piękna, ani siły z Niej płynącej. Maryja uczyniła gest ręką, który dla Alfonsa był jednoznaczny: "Nie opieraj się dłużej". Jeszcze przed chwilą niewierzący człowiek padł na kolana. Kolejny gest dłoni zdawał się mówić: "Tak dobrze". Maryja przebaczała mu i przyjmowała jako swoje dziecko. Ratisbonne rozpłakał się.
"W chwili, gdy Najświętsza Maryja Panna uczyniła znak ręką, jakby zasłona opadła z mych oczu; nie jedna, ale wszystkie zasłony, jakie mnie spowijały. Zniknęły jak śnieg pod promieniami słońca".
Kiedy baron Bussieres wyszedł z zakrystii, ujrzał przyjaciela leżącego krzyżem na posadzce. Ratisbonne krzyknął: "Wszystko zrozumiałem!". Ściskał w rękach Medalik i wołał: "Widziałem Ją!". Błagał, by baron zaprowadził go do jezuitów, którzy pouczyliby go o prawdziwej wierze.
"Chciał natychmiast przyjąć chrzest, bo nie mógł bez niego żyć" - opowiada baron Theodore de Bussieres.
Dnia 31 maja 1842 r. w klasztorze jezuitów Ratisbonne przyjął chrzest i przystąpił do Komunii Świętej. Cztery dni później dekret papieski uznał cud, który doprowadził do całkowitego nawrócenia Alfonsa, za prawdziwe działanie Boże za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny.
Pewnego dnia do kaplicy przy rue du Bac w Paryżu wszedł niepozorny pielgrzym. Podobno, za pośrednictwem ks. Aladela miał spotkać się tam z zakonnicą, która dostąpiła łaski oglądania Najświętszej Maryi Panny pod tą samą postacią, jak Ta, którą widział w rzymskim kościele. Matka Boża była ta sama, ale przesłania skierowane do Katarzyny i do Alfonsa były różne. Ratisbonne otrzymał orędzie wzywające niewierzących do przyjęcia wiary w Jezusa Chrystusa, Jej Boskiego Syna. Tak też rozumiał swoją misję. Założył zgromadzenie Matki Bożej Syjońskiej, które wraz z nim poświęciło się bez reszty nawracaniu Żydów na wiarę katolicką.
"Całą swoją wolność oddaję Bogu. Całe życie mu poświęcam, by pracować w służbie Kościołowi... pod opieką Maryi" - ogłosił Ratisbonne i słowom swym pozostał wierny do końca.
Wincenty Łaszewski



Historia Cudownego Medalika


Zdumiewający jest wniosek, jaki św. Katarzyna wysnuła ze słów Matki Bożej. Wizjonerka uznała, że ma dać światu Cudowny Medalik, sama pozostając nieznaną. Powierzyła swą tajemnicę tylko jednemu człowiekowi - swemu spowiednikowi. To on stał się "kołem napędowym" nabożeństwa do Cudownego Medalika.

Ukryte życie św. Katarzyny
Katarzyna zawsze umiała oddalić od siebie wszystkie domysły. Do tego stopnia udawało się jej ukryć otrzymaną od Boga misję, że możemy sądzić, iż czasem otrzymywała w tym celu bezpośrednią pomoc Nieba. Kiedy arcybiskup Paryża nalegał przez jej spowiednika, aby złożyła zeznanie w sprawie pochodzenia Cudownego Medalika - był to rok 1836 - Katarzyna najpierw kilkakrotnie odmawiała, a gdy nie mogła się dłużej opierać, wystąpiła ze zdumiewającym oświadczeniem: przesłuchanie jej nie ma sensu, ponieważ nie pamięta żadnych szczegółów objawień! Na krótki czas (było tak jeszcze przynajmniej dwukrotnie) jej pamięć rzeczywiście zanikała, by powrócić w spokojniejszym czasie.
Bóg ingerował również w pamięć innych ludzi. Kiedy siostry ujrzały pewnego dnia św. Katarzynę przed stojącą w ogrodzie figurą Najświętszej Maryi Panny (wizjonerka pogrążona była w niezwykłej ekstazie), bardzo szybko zapomniały o całym zdarzeniu. Podobnie, gdy Katarzyna wypowiadała czasem mimochodem jakąś przepowiednię, a ta się szybko sprawdzała, zakonnice szybko o tym zapominały.
W ten sposób niezwykła święta żyła w całkowitym ukryciu. Przez czterdzieści sześć lat św. Katarzyna pracowała w podparyskim przytułku d'Enghien, gdzie była najpierw kucharką, potem praczką i garderobianą, wreszcie opiekunką starców. Wiodła życie pozornie monotonne, zapomniane. Jego zwyczajność do tego stopnia przesłoniła świętość wizjonerki, że nikt nie widział w niej nic poza byciem dobrą zakonnicą. Tymczasem św. Katarzyna praktykowała cnoty w stopniu heroicznym, więcej - miała stały kontakt z Niebem.
Dopiero pół roku przed śmiercią, w 1876 r., Katarzyna przerwała milczenie. Wciąż nie wyrzeźbiono figury Matki Bożej, jaka ukazała się w pierwszej fazie objawienia, czyli ze złotą kulą w dłoniach. Katarzyna - wewnętrznie przekonana, że ma obowiązek doprowadzić do powstania figury - obawiała się, iż stanie przed Maryją nie wypełniwszy swej misji do końca.
Ze swych nadprzyrodzonych doświadczeń Katarzyna Labouré wiedziała, że zostało jej zaledwie kilka miesięcy życia. Matka Boża pozwoliła jej rozmawiać o swoich widzeniach tylko ze spowiednikiem, tymczasem jej dotychczasowy duchowy powiernik został przeniesiony w inny region kraju. Nie wydawało się jej właściwe mówić o tym nowemu spowiednikowi. Gdy przełożona ujrzała zapłakaną zakonnicę i zapytała, co się stało, usłyszała, że jeśli Najświętsza Maryja Panna wyrazi na to zgodę, to wszystko jej opowie. Rzeczywiście, nazajutrz Katarzyna poprosiła siostrę przełożoną, by przyszła do jej celi. Powiedziała, że to jej Matka Boża przekazała wizję Cudownego Medalika i błagała, by rozpocząć prace nad wykonaniem wspomnianej rzeźby. Przed śmiercią zdążyła zobaczyć jej gipsowy odlew.
Katarzyna odeszła do Nieba 31 grudnia 1876 r. W 1933 r. Pius XI ogłosił ją błogosławioną, w 1947 - Pius XII obwołał świętą. Jej ciało, pozostające do dziś w stanie nienaruszonym, spoczywa pod ołtarzem w kaplicy przy rue du Bac, dokładnie w miejscu, w którym objawiła się Matka Boża. Nad nim stoi figura Maryi ze złotą kulą w dłoniach.

Milion Medalików, milion cudów
Spowiednik siostry Labouré, ks. M. Aladel, słuchał zdumiony o objawieniu Medalika Niepokalanego Poczęcia. W końcu, przekonany o autentyczności słów swej penitentki, zwrócił się do arcybiskupa Paryża o zezwolenie na rozpowszechnienie Medalika według wizji objawionej przy rue du Bac. Arcybiskup de Quélen, po wnikliwym zbadaniu sprawy, udzielił upragnionego zezwolenia. 30 czerwca 1832 r. wybito pierwsze Medaliki. Jeszcze tego samego dnia rozprowadzono je po Paryżu. Niemal natychmiast zaczęły na ludzi spływać łaski obiecane przez Maryję. Nie trzeba było wiele czasu, by w całej Francji kipiało od opowiadań o tym, jakich cudów dokonywał Cudowny Medalik. Zaczęto je spisywać, a informacje o nich rozpowszechniać. Medalik zdobywał kolejne kraje.
W propagowaniu Cudownego Medalika nie sposób przecenić zasług arcybiskupa Paryża, de Quélem, który zaaprobował wybicie Medalika, a następnie potwierdził autentyczność objawienia z rue du Bac. To on w 1836 r. poświęcił swoją diecezję Niepokalanemu Poczęciu. To dzięki jego naleganiom wprowadzono do Litanii Loretańskiej wezwanie: "Królowo bez grzechu pierworodnego poczęta".
W 1858 r. Cudowny Medalik znalazł swoiste potwierdzenie w innym objawieniu, mającym miejsce również we Francji i także mówiącym o Niepokalanym Poczęciu - z Lourdes. Bernardeta, która w momencie ukazania się Matki Bożej miała na szyi medalik z awersem Cudownego Medalika, opisała postać, która się jej ukazała jako "dokładnie taką samą, w jakiej jest Ona widoczna na Cudownym Medaliku".
23 lipca 1894 r. Leon XIII, po szczegółowym zbadaniu przez odpowiednią Kongregację, ustanowił święto Cudownego Medalika i polecił obchodzić je rokrocznie 27 listopada. Był to przywilej udzielony Zgromadzeniu Misjonarzy, ale otrzymać go mogła każda wspólnota diecezjalna czy zakonna, która o to poprosiła. Medalik otrzymał aprobatę liturgiczną już współcześnie, w 1958 r. Wtedy to na polecenie ks. kard. Aloisiego Maselliego, prefekta Kongregacji Rytów, ustanowiono nabożeństwo ku czci Cudownego Medalika. Jest to jeden z zaledwie trzech sakramentaliów w dziejach Kościoła, które otrzymały tak wysoką aprobatę. Dwa pozostałe to różaniec i szkaplerz. Zauważmy - wszystkie tak wysoko uhonorowane sakramentalia są Maryjne. Czy nie świadczy to o roli Maryi w naszej wędrówce do Nieba?
Spełnienie przez Maryję obietnicy, że "obfitość łask spadnie na tych, którzy go będą nosić z ufnością", sprawiło, iż Medalik stał się drogi dla setek milionów ludzi na całym świecie. Co ciekawe, noszą go nie tylko katolicy, ale także protestanci i żydzi.
Wincenty Łaszewski



Objawienie Maryi


Opis objawienia połączony z medytacją
Święta Katarzyna Labouré pisze:
W dniu 27 listopada 1830 r., który wypadł w sobotę przed pierwszą niedzielą Adwentu, o wpół do szóstej wieczorem, w czasie głębokiego milczenia po przeczytaniu tematu do medytacji, to jest w kilka minut po tym, usłyszałam dźwięk, jakby szelest jedwabnej sukni, z balkonu koło obrazu św. Józefa.
Rozmyślanie odprawiane przez Katarzynę stało się bramą, przez którą Maryja "weszła" w nasz świat, by objawić prawdy, nad którymi do dziś rozmyślają kolejne pokolenia. Fakt ten wiele nam mówi o znaczeniu medytacji w chrześcijańskim życiu. Do niej wzywa w swym najnowszym liście apostolskim "Rosarium Virginis Mariae" Jan Paweł II, gdy pisze: "Istnieje dziś również na Zachodzie nowa potrzeba medytacji, która znajduje czasem w innych religiach dość atrakcyjne sposoby realizacji. Nie brak chrześcijan, którzy nie znając dobrze chrześcijańskiej tradycji kontemplacyjnej, ulegają wpływom tych propozycji". Rue du Bac przypomina nam o wartości tradycyjnych form medytacji chrześcijańskiej.
Odwróciłam się w tym kierunku i zobaczyłam Najświętszą Maryję Pannę na wysokości obrazu św. Józefa. Najświętsza Dziewica stała. Była wzrostu średniego, cała ubrana na biało. Biel Jej sukni była bielą jutrzenki. Jej suknia miała krój ? la Vierge, takie sukienki nosiły zwykle panny. Zakrywały one szyję i miały proste rękawy. Jej głowę okrywał biały welon, który spadał po obu stronach aż do stóp. Pod welonem Jej włosy, skręcone w loki, spięte były opaską ozdobioną koronką, która wystawała w górę na trzy centymetry, czyli na szerokość dwóch palców, bez fałd, lekko opierając się o włosy. Jej twarz była odsłonięta, i tak piękna...
Zdumiewa szczegółowość i dokładność tego opisu. Święta Katarzyna zapamiętała wszystko, do tego stopnia, że była w stanie określić pewne rzeczy nawet w centymetrach. Jej słowa malują przed nami postać Najświętszej Maryi Panny w całym Jej pięknie i skromności. Ale, zwróćmy uwagę, pióro wizjonerki traci nagle pewność siebie. Zatrzymuje się na chwilę. Możemy sobie niemal wyobrazić, jak Katarzyna waha się nad napisaniem kolejnego zdania. Wizjonerka pamięta tę twarz, ale jak ją opisać? Kiedy wreszcie sięga po pióro, poddaje się i kończy z rezygnacją: Jej twarz była odsłonięta i tak piękna, że nie wydaje mi się możliwe, by Jej zachwycające piękno można było opisać.
Jej stopy spoczywały na białej kuli, a właściwie półkuli - w każdym razie ja widziałam tylko półkulę. Był tam też wąż koloru zielonego z żółtymi plamkami. Symbol Niewiasty i węża u Jej stóp znany jest wszystkim wierzącym. Pojawia się on dwukrotnie w Biblii: w pierwszej księdze Starego Testamentu, gdy Bóg zapowiada nieprzyjaźń między Niewiastą i szatanem, oraz w ostatniej księdze nowotestamentalnej, gdzie zapowiada ostateczne zwycięstwo Chrystusa. Gdy wielu zastanawia się nad tym, kogo symbolem jest owa Niewiasta, my mamy już niezbitą pewność, że jest to Maryja! To o Niej mówią proroctwa z Księgi Rodzaju i z Apokalipsy! Ona jest kluczem do pokonania szatana. Dlatego to Ona się nam objawia. Dlatego też słyszymy zaproszenie, by zaciągnąć się pod Jej sztandary.
Ręce miała lekko wzniesione i trzymała w nich bardzo swobodnie złotą kulę, jak gdyby ofiarowując ją Bogu. Na szczycie kuli znajdował się mały, złoty krzyżyk. Kula ta przedstawiała kulę ziemską. Oczy Najświętszej Maryi Panny były teraz wzniesione ku niebu, a nie opuszczone. Twarz była tak piękna...
Maryja modli się, adoruje, kontempluje Boga. To Jej zadanie rozpisane na całą wieczność, to źródło Jej niebiańskiego szczęścia i spełnienia. Znów przebóstwiona twarzy Matki Bożej przykuwa uwagę wizjonerki. I znów nie umie wyrazić słowami tego, co widzi. Drugi raz Katarzyna próbuje ją opisać, i drugi raz się cofa. Zrezygnowana pisze:
Twarz była tak piękna, że nie potrafię tego opisać.
Nagle na Jej palcach zobaczyłam pierścienie, po trzy na każdym palcu. U nasady palców były największe, w środku średnie, a na końcach palców najmniejsze. Każdy pierścień był wysadzany drogimi kamieniami - jedne były piękniejsze od drugich.
"Jedne piękniejsze od drugich". Tylko tyle. Bo jak opisać coś, co jest symbolem Trójcy Świętej - źródła wszelkich łask?
Większe kamienie rzucały większe promienie, a mniejsze - mniejsze promienie. Promienie wychodzące ze wszystkich stron zalewały cały spód, tak że już nie widziałam stóp Najświętszej Maryi Panny.
Morze łask... Trudno się dziwić, że Katarzyna wpatrywała się w tę wizję w zachwycie. Łaski spływające od Boga - ale za pośrednictwem Maryi! - są tak liczne, że zalewają świat. Nieomal trudno sobie wyobrazić, by ktoś mógł zostać ich pozbawiony. Chociaż są tacy, którzy nie wyciągają rąk, nie chcą przyjąć Bożych darów. Może będzie tak tylko do czasu? Czy w ostatniej chwili nasze dusze nie otwierają się na otaczającą nas łaskę? Wtedy człowiek otrzymuje swoją ostatnią, życiową szansę...
W chwili, kiedy się Jej przyglądałam, Najświętsza Maryja Panna spuściła oczy i spojrzała na mnie. Usłyszałam głos mówiący te słowa: "Ta kula, którą tu widzisz, przedstawia cały świat, a szczególnie Francję, i każdego człowieka z osobna".
Matka Najświętsza zachowuje się jak Jezus, który czasem Sam wyjaśniał Swoje przypowieści. Widocznie uznała, że symbol kuli jest zbyt ważny, by jej znaczenie pozostawić wyłącznie ludzkim interpretacjom. Katarzyna początkowo widziała w tym symbolu jedynie kulę ziemską. Maryja sama nadała mu trzy znaczenia. Ostatnie czyni z objawienia przy rue du Bac osobiste przesłanie dla każdego z nas. Nie potrafię opisać, co czułam w tym momencie, widząc piękno i jasność oślepiających promieni.
Nagle udziałem Katarzyny staje się doświadczenie nienazywalności Boga, który większy jest od wszelkich naszych pojęć, słów, symboli i mitów. Nadchodzi chwila, kiedy nie potrafi ona opisać tego, co sama czuje. To bardzo prawdziwe i nadaje wizji dodatkowej wiarygodności. Jak się przekonamy, doświadczenie to było udziałem Katarzyny zaledwie przez moment, za chwilę bowiem, po jednym krótkim zdaniu wypowiedzianym przez Maryję, wizjonerka zaczyna znów się obracać w świecie ludzkich pojęć.
"Są to symbole łask, jakie ześlę tym, którzy o nie proszą". To uświadomiło mi, jak słuszną jest rzeczą modlić się do Najświętszej Maryi Panny i jak szczodra jest Ona dla tych, którzy o nie proszą, i jak się raduje, gdy może im je dać.
Prawda tych słów znajdzie niebawem swe potwierdzenie w oceanie cudów, jakie staną się udziałem ludzi noszących z wiarą Medalik Niepokalanego Poczęcia. Matka Najświętsza przygotowuje już bezpośrednio wizjonerkę do otrzymania wizji Cudownego Medalika.
Te kamienie, z których promienie nie padają, to łaski, o które ludzie zapominają prosić - mówił dalej głos.
To bolesna, a zarazem radosna nowina! Istnieją łaski niewykorzystane, bo o nie nie prosimy. Ale możemy też powiedzieć, że Bóg jest bardziej hojny niż nasze oczekiwania! Jedno zawsze pozostanie prawdziwe: modlimy się za mało i za mało korzystamy z pomocy Boga i Jego Matki.
W tym momencie byłam już tak przepełniona radością, że straciłam świadomość tego, gdzie jestem.
Dla św. Katarzyny ta nowina jest wyłącznie radosna. Czyżby słowa Maryi po prostu obudziły w niej śmiałość, by nie przestawać prosić i by prosić o coraz więcej? Chyba tak. Jednak jej życie pokaże, że nie prosiła ani o sławę, ani o pieniądze, ani o zdrowie. O co błagała Boga za przyczyną Matki Najświętszej? Może miała tylko jedną szaloną prośbę: prośbę o świętość?



Cuda


Nikt nie zliczy cudów dokonanych za przyczyną Medalika Niepokalanego Poczęcia. Przypomnijmy więc te najważniejsze i najbardziej spektakularne.

Pierwszym cudem Cudownego Medalika, o którym trzeba wspomnieć, było przyspieszenie ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Sam Pius IX zapewniał, że impuls do tego przyszedł z Francji. Objawienie z rue du Bac pomogło Ojcu Świętemu zrozumieć, że Niepokalane Poczęcie jest najdoskonalszą formą odkupienia, nie dopuszcza bowiem do zaciągnięcia przez Maryję "wszelkiej skazy winy pierworodnej".
Drugim cudem jest niezwykle szybkie upowszechnienie Cudownego Medalika. W latach 1832-36 wybito około miliona medalików, a i one nie zaspokoiły zapotrzebowania na nie w samej tylko Francji! Wówczas kierownik duchowy św. Katarzyny ks. M. Aladel postanawia notować liczne uzdrowienia, nawrócenia i inne cuda. Jego zapiski nie są jednak w stanie objąć mnogości otrzymywanych łask.
W 1841 r. żydowski bankier Alfons Ratisbonne zgadza się nosić Cudowny Medalik i odmawiać modlitwę "Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo". Ukazuje się mu Maryja z Cudownego Medalika, Ratisbonne nawraca się i zostaje apostołem Jezusa Chrystusa wśród swych braci Żydów. Było to tak spektakularne nawrócenie, że zostało odnotowane w tekstach przeznaczonych na święto Cudownego Medalika.
W 1933 r. ekshumowano ciało św. Katarzyny, które okazało się nienaruszone. Pozostaje w takim stanie do dziś.
W 1944 r. amerykański więzień Claude Newman zakłada na szyję Cudowny Medalik, ma widzenie Matki Najświętszej i nawraca się tuż przed wykonaniem na nim wyroku śmierci.
W 1952 r. Stanisław Stempowski, wielki mistrz Wielkiej Loży Narodowej Polskiej, który otrzymał Cudowny Medalik od św. Maksymilina Kolbego, nawraca się na łożu śmierci za przyczyną Medalika.




Objawienie Cudownego Medalika


Święta Katarzyna pisze dalej:
Wokół Najświętszej Maryi Panny utworzyła się rama w kształcie nieco owalnym. Wewnątrz ramy widniał napis ze złotych liter: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Maryja odwołuje się do swojego tytułu, który w tamtych czasach budził jeszcze dyskusje. Sama rozstrzyga spór teologów i ogłasza, że: jest Niepokalanie Poczętą! Przyzywanie Jej tym tytułem otwiera bramy nieba... Inne objawienia wpiszą się niebawem pod wspólny mianownik, którym jest Niepokalane Serce Maryi. Napis ten, w kształcie półkola, zaczynał się na wysokości prawej dłoni, przechodził ponad głową i kończył się na wysokości lewej dłoni. Złota kula znikła w potokach jasnego światła płynącego ze wszystkich stron. Dłonie odwróciły się, a ramiona ugięły w dół pod ciężarem bogactwa otrzymanych łask.
Uginające się ręce Maryi to symbol Pełni Łask. Mało kto z nas wie o tym, że Maryja otrzymała od Boga "imię nowe", określające Jej posłannictwo w świecie. Tym imieniem pozdrowił Ją Archanioł Gabriel w dniu Zwiastowania. To "Łaski Pełna", czyli po grecku - "Kecharitomene".
Wtedy głos powiedział: "Każ wybić według tego wzoru medalik. Wszyscy, którzy będą go nosić, otrzymają wielkie łaski. Niechaj noszą go na szyi. Obfitość łask spłynie na tych, którzy będą go nosić z ufnością".
Maryja jest Pełną Łaski - dla każdego z nas. Ale pamiętajmy, że również każda łaska, którą otrzymujemy, nie jest dana dla nas samych, że jest zawsze darem dla bliźnich. Otrzymane z nieba łaski są zawsze darem miłości Boga dla danej osoby, ale jako "kanał łaski" są darem miłości dla innych ludzi. Jeśli o tym nie pamiętamy, otrzymane łaski nie przyniosą owoców w naszym życiu.
W tym momencie wydawało mi się, że obraz zaczął się odwracać i ujrzałam drugą stronę Medalika: duże M z poprzeczką i krzyżem. Pod literą M znajdowało się Serce Jezusa i Maryi - jedno z koroną cierniową, a drugie przebite mieczem. A więc i niebo ma upodobanie w symbolach! Może to znak na dzisiejsze czasy, by w epoce "ikon" i "obrazów" powrócić do Maryjnych symboli i nimi przemówić do współczesnych ludzi?
Widzenie zniknęło jak zdmuchnięta świeczka.
I zostajemy sami, ale... czy nie inni?